Jedna mała historia

http://www.flickr.com/photos/dinkydivas/4535722452/
Dzisiaj mała historia opowiadająca kilka minut z życia pewnego cudzoziemca we Francji. Wszystko to są oczywiście fakty autentyczne (chociaż część tekstu to również fakty nieautentyczne i opinie). W tekście pojawia się skrót TCL i jest to po prostu odpowiednik polskiego MPK (firma obsługująca transport publiczny w Lyonie). Wpis inny niż reszta na tym blogu, przez co pewnie gorszy, ale nie mi to oceniać. Tyle tytułem wstępu i zapraszam do lektury jeśli jeszcze nie zostaliście zniechęceni. 

Wrzesień 2010, Lyon - centrum handlowe Part Dieu


Młody cudzoziemiec wszedł do galerii handlowej. Śpieszył się. Ale sytuacja była poważna. Dokumenty tymczasowo przebywające w jego plecaku wymagały natychmiastowego skopiowania. Desperacja. Postanowił, że złamie zasadę numer 1 bycia facetem i tym razem zapyta o drogę, przecież nikt go tu nie zna, kto się o tym dowie?
Tłum ludzi nie ułatwiał przemieszczania się. Cudzoziemiec był lekko poddenerwowany. Nie przepadał za takimi miejscami. Szczególnie w godzinach szczytu.

Po kilkudziesięciu sekundach wolnego marszu, które wydawały się minutami, dotarł do punktu informacyjnego. Przed nim w kolejce stały tylko trzy osoby. Młoda, około dwudziestopięcioletnia ekspedientka odpowiadała najprawdopodobniej na pytania dotyczące różnych sklepów w centrum. Cudzoziemiec nie był w stanie dokładnie ich zrozumieć.

To był kolejny powód, który sprawiał, że nasz wysoki i przystojny cudzoziemiec nie był ostatnimi czasy szczęśliwy. Dwa lata nauki francuskiego w swoim kraju, najlepsza szkoła językowa, setki godzin samodzielnej pracy i nic. Nie jest w stanie zrozumieć prostej rozmowy dwojga Francuzów. Niby słyszy poszczególne słowa, ale płyną one za szybko, jego mózg nie umie ich złożyć w zgrabną całość.

Młoda ekspedientka wyrwała cudzoziemca z zamyślenia. Nawet nie zauważył, że ostatnia stojąca przed nim osoba właśnie odeszła od stoiska w kierunku jednego sklepów z butami, czy też innym tałatajstwem.
Pełna koncentracja. Wiedział, że musi przestawić swój ponadprzeciętnie pofałdowany mózg na język francuski. Wiedział jak ważna jest to dla niego rozmowa.

- Dzień dobry, w czym mogę pomóc? - zapytała ekspedientka, uśmiechając się

Cudzoziemiec zdał sobie w tym momencie sprawę, iż nie ma zielonego pojęcia jak po francusku jest punkt Xero.

- Dzień dobry, szukam punktu Xero - odpowiedział cudzoziemiec.Widząc minę ekspedientki już wiedział, że nie został zrozumiany poprawnie.

- Czego pan szuka? - zapytała ekspedientka nie przestając  się uśmiechać.
- Punktu, gdzie mógłbym skopiować moje dokumenty. - spróbował ponownie cudzoziemiec
- Aha, potrzebuje pan mapy TCL?
- Tak! - odpowiedział cudzoziemiec, nie chcąc się przyznać, do tego że nie zrozumiał pytania

Ekspedientka z uśmiechem wręczyła mu mapę komunikacji miejskiej. "To już trzecia mapa" pomyślał cicho cudzoziemiec i odszedł niezwłocznie od stoiska. Nie chciał zepsuć kobiecie satysfakcji, w końcu udało jej się obsłużyć kolejnego klienta i to cudzoziemca!

Koniec

Scenariusz napisany przez życie

Wystąpili:
Przystojny cudzoziemiec
Uśmiechnięta ekspedientka
Tłum klientów centrum handlowego Lyon Part Dieu

PS Dokumenty cudzoziemca nigdy nie zostały skserowane, przez co zostały wyciągnięte wszystkie możliwe konsekwencje

Problem zarysowany w tej historii został już wcześniej poruszony przeze mnie w tym poście: Mały problem komunikacyjny o którym warto wiedzieć przed emigracją.

Share this post!

Bookmark and Share

5 komentarze:

Ev pisze...

Ten przystojny cudzoziemiec to Ty ? :D

Paweł pisze...

@Ev, tak jak już napisałem we wstępie, tylko niektóre fakty są autentyczne ;)

fafa pisze...

fajna historyjka, myślę, że takich cudzoziemców znalazłoby się całe mnóstwo...

oceneo.blogspot.com pisze...

Ok, a teraz mi powedz, jak fakt może być nieautentyczny? wtedy już nie jest faktem!:)

Szkoła pisze...

No... historia godna podziwu :)

Prześlij komentarz